Mieszanie konwencji to nic nowego. Filmy fabularne przypominają klipy muzyczne, a te można by traktować jak krótkie metraże. Fachowcy od produkcji reklamowych robią też w kinie i na odwrót. Czasem fucha wpadnie nawet reżyserowi teatralnemu. Jak zatem pisać o reklamówce z pogranicza kina i MTV?
Na rynku dóbr wszelakich da się zauważyć pewną prawidłowość. Rzeczy o uproszczonej formie, w określonym sensie klasyczne, bywają droższe. A krzykliwa, narzucająca się forma to po prostu tandeta wyróżniająca się na siłę. Czy z logo jest podobnie?